Doczekaliśmy się wywiadów z topową trójką klasyfikacji generalnej. Na najniższym stopniu podium: czterokrotny mistrz, najbardziej utytułowany zawodnik oraz nieoficjalny szef serii GT. Przedstawiać go nikomu nie trzeba, jednak dla formalności - Mateusz Bogusz.
Mateuszu, po czterech tytułach i jednym wicemistrzostwie na Twoim koncie pojawi się trofeum za trzecie miejsce. Czy jesteś usatysfakcjonowany z tego rezultatu? Mateusz Bogusz: Zdecydowanie, jeśli jeszcze wziąć pod uwagę przymusowo odpuszczone dwa pierwsze wyścigi (Bathurst chlip
(((( ) oraz te w których doświadczyłem problemów technicznych, lub jak na Le Mans - niekorzystne warunki pogodowe zdecydowały, że podjąłem decyzje o wycofaniu się ze startu. Ale hej! Mam teraz komplet
Na 12 wyścigów, w których w tym roku wystartowałeś, wygrałeś 7. Czy sądzisz, że gdybyś wystartował w Bathurst i na Red Bull Ringu, to piąte mistrzostwo byłoby możliwe? MB: Nigdy nie wiadomo
, bo mogłem wystartować - ale popaść w tarapaty i nie dojechać albo dojechać daleko i nic by to nie zmieniło, albo wtedy na innym wyścigu trafiłbym na jakiegoś większego pecha i wynik byłby ten sam bądź gorszy. Można dodać, że mistrzostwo nigdy nie było moim pierwszorzędnym celem na którym skupiałem się jakoś szczególnie
.
Jak mocno się przygotowujesz do każdego startu? To może być cenna porada dla pozostałych kierowców, którym potrafisz odjeżdżać po sekundę na okrążeniu. MB: To jest w sumie punkt który jest moją największą wadą - praktycznie w ogóle. Większość sezonu przejeżdżam na tych samych ustawieniach zmieniając ewentualnie kąt skrzydła. Częsta jest sytuacja kiedy pobieram tor tuż przed bądź już w trakcie trwania kwalifikacji, w niedzielę czasem sprawdzę zużycie paliwa, czasem nie, czasem coś pomajstruję w secie jeśli samochód się nie prowadzi i ewentualnie potem marudzę cały wyścig, że znowu nie trenuje i są efekty, że "to ni jedzie", a tydzień później to samo. Niby w Bentleyu chyba jeszcze nie miałem okazji do ponarzekania, bo nawet jeśli auto "ni jedzie" to i tak jazda zazwyczaj jest przyjemna, samochód chyba po prostu trafia w punkt moich preferencji. Ogólnie większość nitek torów znam co znacznie ułatwia sprawę, czasami ciężej czasami łatwiej się zaadoptować, ale jeszcze chyba nigdy nie było sytuacji żebym nazwał jakiś tor tragicznym. Nie mnie oceniać czy jestem szybki - niech to oceniają wyniki i inni kierowcy. Szybkość na jednym okrążeniu to też nie wszystko, wyścig trzeba ukończyć.
W tym roku po raz pierwszy startowaliście z Radosławem pod szyldem SimTech, a nie, jak do tej pory, FSP. Jaka była decyzja tego ruchu i czy będzie ona kontynuowana w kolejnych sezonach? MB: W FSP już nie jestem w sumie od dawna, a przynajmniej chyba nikt mnie stamtąd już nie traktował jako członka zespołu. Nazwa zostawała głównie dlatego, że jestem leniem i w lidze się przyjęło, a no i w zespole nic szczególnego się ponoć nie działo. Teraz nastąpiły jakieś zmiany i postanowiłem, że nie ma co robić archiwum z ligi, więc szybka decyzja i aprobata w sprawie użycia i zmiany nazwy na zespół w którym teraz się udzielam w wyścigach długodystansowych.
Jak powszechnie wiadomo, jesteś jedną z najważniejszych osób jeżeli chodzi o kierowanie serią GT. Czy możesz zdradzić czego nowego możemy się spodziewać w nowym sezonie? MB: Jest kilka pomysłów. Na pewno nie planujemy roszad w pojazdach (pewnie ku zasmuceniu kilku kierowców), być może dojdzie do podmiany jednego z modeli na poniekąd lepszy, ale nic poza tym nie przewiduję (ogranicza nas maksymalna liczba samochodów, a nie widzi mi się usuwanie żadnego z obecnych aut). Natomiast zastanawiam się nad pewnym pomysłem dotyczącym opon co mogłoby urozmaicić wyścigi (i dać się wykazać strategom ŁADY), ale na razie nic nie chcę zdradzać. Spodobał mi się także format wyścigu mieszanego, więc najprawdopodobniej przybędzie chociaż jeden.
Redaktor: Krzysztof Aleksander Woźniak